10 urokliwych ujęć Starego Rynku

Pomnik Bamberki Poznań
Piotr Oźmina
Latest posts by Piotr Oźmina (see all)

10 urokliwych ujęć Starego Rynku w Poznaniu

Czyli 10 urokliwych scenerii do fotek z podróży

 

Jeżeli jesteś w Poznaniu po raz pierwszy, poznański Stary Rynek będzie Twoim celem numer 1. Jest on niczym turystyczne serce miasta, przyciągające bogactwem widoków i historyczną atmosferą. Jeżeli chcesz zagłębić się w tę atmosferę i lepiej poczuć klimat rynku, oto 10 miejsc, które koniecznie musisz odnaleźć i poznać. Każde nich stworzy świetną scenerię do niezłego selfi czy innej fotki. Zaczynamy!

a
1. Poznańskie koziołki

Stary Rynek Poznań Koziołki

Tych sympatycznych zwierzątek nie trzeba nikomu przedstawiać. O legendzie o poznańskich koziołkach na pewno słyszeliście już we wczesnej podstawówce (pewnie zaraz po smoku wawelskim i warszawskiej syrence). To słynne „urządzenie błazeńskie”, czyli mechaniczne koziołki już dawno temu stały się ikoną Poznania i wciąż są pierwszym skojarzeniem wszystkich turystów (pytam się ich za każdym razem). Przypomnijmy zatem legendę w pełnej krasie:

 

Kiedy mistrz Giovanni Baptista di Quadro ukończył przebudowę ratusza i pozostało tylko zawiesić nowiuteńki zegar, urządzono w mieście wielką ucztę. Na taką okazję główne danie musiało być uroczyste, wybrano więc dziczyznę, którą przyrządzić miał kuchcik Pietrek. Niestety Pietrek dziczyznę spalił, więc wyszedł na rynek w poszukiwaniu innego mięsa. Jedyne, co znalazł, to dwa młode koziołki. Czym prędzej porwał je do kuchni, nie dbając o zapłatę dla właściciela, lecz sprytne bestie uciekły mu spod noża. Pietrek zaczął je gonić po całym rynku, kozły były jednak szybsze. Po długim pościgu wbiegły do ratusza i tam ślad po nich zaginął. Goście jednak, nieświadomi katastrofy, czekali głodni przy swoich stołach, ewidentnie sfrapowani brakiem mięsiwa. Skruszony kuchcik wreszcie wyszedł do gości, by oznajmić im smutne wieści, a tu za jego plecami na balkonie ratuszowym pojawiają się … dwa sympatyczne, trykające się rogacze. ‚Oto wasze danie!’ – oznajmia załamany Pietrek, na co goście odpowiadają głośnym rechotem. Cała ta krotochwila tak rozbawiła rajców miejskich, że ci postanowili upamiętnić ją „urządzeniem błazeńskim”, czyli mechanicznymi koziołkami pokazującymi się co godzinę.

Dziś kozły pokazują się tylko raz dziennie, w samo południe i cały czas przyciągają rzesze spragnionych wrażeń turystów. Zresztą sami zobaczcie powyższe zdjęcie. Koziołków jednak Wam nie pokażę, te trzeba zobaczyć na żywo!

 

2. Wielka Sień w Ratuszu

Wielka Sień Poznań

Poznański Ratusz, obok koziołków, to drugi najbardziej rozpoznawalny symbol Poznania i duma jego mieszkańców. Swoim pięknym renesansowym „dizajnem” nadaje historycznego klimatu całemu rynkowi i umila pobyt w pobliskich ogródkach. Nie zapomnijcie jednak wejść do środka do Muzeum Historii Miasta Poznania, szczególnie w soboty, gdy wstęp jest wolny. Fakt, ekspozycja nie powala kreatywnością, jednak jedna z sal to prawdziwy deser dla oka – renesansowa Wielka Sień z oryginalnym, XVI-wiecznym, żaglastym sklepieniem. Przyjrzyjcie się detalom, a zobaczycie herby Rzeczypospolitej Obojga Narodów, Litwy, Korony i … i jeszcze dwa, które zostawię w tajemnicy dla koneserów. Jak już staniecie pod rozłożystą czaszą sklepienia, wyobraźcie sobie rajców miejskich w barwnych, renesansowych strojach debatujących podczas zgromadzeń. Musiały być to sceny prosto z zapomnianego już filmu Epitafium dla Barbary Radziwiłłówny (który możecie za darmo obejrzeć tutaj:).

 

3. Podcienia domków budniczych

Domki budnicze Poznań

Domki budnicze na poznańskim Starym Rynku również zagościły w XVI wieku, niemniej w późniejszych wiekach zostały tak przebudowane, że zatraciły swój uroczy kształt i charakter. Odbudowano je dopiero po IIWŚ, gdy w gruzach odnaleziono oryginalne kolumienki. Łączące je łuki były naturalnym przedłużeniem arkad ratusza, co tworzyło piękny podcień. Domki te wykorzystywali budnicy, czyli drobni kupcy handlujący ówczesnym mydłem i powidłem – świecami, pochodniami i śledziami. Ten ostatni towar nawet stał się motywem w gmerku bractwa budników, które wprawne oko na pewno wypatrzy gdzieś na elewacji. I koniecznie, ale to koniecznie – wejdźcie w podcień i spójrzcie wzdłuż jego osi. Znajdziecie się w genialnej, renesansowej scenerii, która będzie unikalnym tłem pamiątkowej fotki. Zresztą zobaczcie sami powyższe zdjęcie Martyny w renesansowych łaszkach mieszczki.

 

4. Pręgierz

Pręgierz w Poznaniu z katem

O tej haniebnej instalacji pisaliśmy w poście Pręgierz Poznański, więc nie będziemy się zbytnio powtarzać. Przyjrzyjcie się jednak dobrze jegomościowi na jego szczycie. Nazywano go mistrzem małodobrym, skruchem albo po łacinie – executorem. Był to kat miejski, jedyny, legalny płatny killer w całym mieście. Gdy staniecie pod pręgierzem, pamiętajcie, że dokładnie w tym miejscu skruch wykonywał karę chłosty, a czasami i głowę ściąć mu się zdarzyło (choć głównie robił to poza miastem). Chcecie zobaczyć, jak musiało wyglądać takie ścięcie? Zobaczcie film z naszych Wycieczek w Czasie.

 

5. Fontanna Bamberki

Pomnik Bamberki Poznań

To po koziołkach drugi symbol Poznania, choć o wiele mniej rozpoznawalny. Fontanna Bamberki znajduje się na środkowej alei rynku, tuż przy dawnej Wadze. Dzisiaj nazwanie kogoś „ty bambrze/ty bambero” może nas narazić na srogi odwet, dawniej jednak mogło to uchodzić za komplement. Otóż Bambrzy to osadnicy z Bambergu w dzisiejszej Bawarii. Przybyli do Poznania ponad 300 lat temu na zaproszenie władz miasta, aby osiedlić wyludnione wojnami i zarazą wsie. Wraz z całą swoją kulturą przywieźli nowe umięjętności rolnicze, dzięki którym szybko dorobili się znacznych majątków. Bez problemu wtopili się w polską kulturę i zawsze opowiadali się po stronie nowej ojczyzny, nawet w czasie IIWŚ. Dlaczego więc dzisiaj bamber to słowo obraźliwe? Moim zdaniem u źródła leży zwykła, wiejska zazdrość, która nie mogła znieść lepszej zagrody u sąsiada Niemca. Oddajmy więc Bambrom należny szacunek, tym bardziej, że spopularyzowali u nas flagowe warzywo kuchni wielkopolskiej – pyrę z gzikiem. A jeżeli nie znacie jeszcze gwary poznańskiej, odwiedźcie Restaurację Bamberka tuż za fontanną i zapytajcie, co to za danie:)

 

6. Kolumnada Odwachu.

Odwach Poznań Stary Rynek

Przejdźcie na zachodnią cześć rynku (dla tych, co gubią kierunki, na tyły ratusza:). Tam znajdziecie imponujący budynek o ciekawych nazwach – Odwach lub rzadziej Kordegarda. Te obco brzmiące nazwy oznaczają jedno – budynek dawnej straży miejskiej. Tutaj stacjonowała raczej nieliczna załoga strażników oraz ulokowane było więzienie i arsenał. W obecnej formie postawiono go dopiero w latach 1783-1787 u schyłku istnienia Rzeczypospolitej za panowania „króla ciołka”. O kim mowa? Przyjrzyjcie się dekoracji z herbem ponad kolumnadą. To tzw. panoplia, herb najeżony uzbrojeniem w otoczeniu pięknych, półnagich kobiet, a na środku herbu Rzeczypospolitej Obojga Narodów znajdziecie cielaka – herb ostatniego króla Polski Stanisława Augusta Poniatowskiego. Tak, tego króla, który podpisał traktat rozbiorowy. Nie dziwmy się zatem, że ówczesna szlachta nazywała go „królem ciołkiem”. Został tu upamiętniony, gdyż, jak by nie patrzeć, zasłużył się dla odbudowy Poznania i oddelegował tutaj swojego nadwornego architekta – Jana Christiana Kamsetzera. Ten zaprojektował między innymi … poznański Odwach. Macie rację Warszawiacy, Kamsetzer to również projektant pałacu Łazienkowskiego:)

Dziś w odwachu znajduje się Muzeum Powstania Wielkopolskiego – wielkiej dumy poznaniaków. Na specjalne okazje (np. 11.11., 27.12.) przed Odwachem pojawiają się umundurowani Powstańcy Wielkopolscy, a w soboty, szczególnie w okresie letnim macie szanse zobaczyć kawalerzystów z 15. Pułku Ułanów Poznańskich. Z takimi statystami zrobicie sobie świetne, pamiątkowe foto!

 

7. Dziedziniec Muzeum Archeologicznego

Na chwile opuszczamy rynek i udajemy się do Muzeum Archeologicznego, które znajduje się na rogu ulic Świętosławskiej i Wodnej. Polecam udać się tu w sobotę, wtedy wstęp jest za free. Od razu uderzajcie na dziedziniec, tam czeka na Was uczta dla oczu. Ten sporej wielkości plac otoczony krużgankiem z renesansowymi kolumienkami był sercem dawnego Pałacu Górków. Ta magnacka rodzina wspięła się na szczyty wpływów politycznych w XV i XVI-wiecznej Polsce, więc ich poznańska siedziba musiała mieć odpowiedni rozmach. Wiemy, że pałac miał ogród z sadzawką i fontanną na … dachu. Aż żal serce ściska, że niewiele przetrwało z dawnego przepychu. Późniejsze przebudowy zatarły kształt dawnej rezydencji i dopiero powojenna odbudowa odsłoniła to, co pozostało z XVI wieku. Dziedziniec z kolumnadą to jeden z tych elementów, drugi to portal z 1548 roku wychodzący na ul. Klasztorną. A na środku dziedzińca znajdziecie jeden z najcenniejszych eksponatów w Poznaniu – obelisk ze starożytnego Egiptu z XIII w. p.n.e. z pozłacaną iglicą. Jest to jedyny obelisk ze starożytnego Egiptu w Polsce! Czujecie ten klimat rodem z Indiana Jonesa? Nie? To zwiedźcie XVI-wieczne, ceglane piwnice pod dziedzińcem. Miejsce tak stare i ukryte, że nie dociera tam nawet zasięg gsm:).

 

8. Ul. Świętosławska

Ulica Świętosławska Poznań

Wyjdźcie z Muzeum Archeologicznego i idźcie w lewo. Wylądujecie na ul. Świętosławskiej, chyba najpiękniejszej przyrynkowej uliczce. A to za sprawą poznańskiej Fary, której frontowa elewacja zwieńcza ulicę Świętosławską niczym porta coeli – brama do niebios. I tym właśnie miała być w zamyśle Jezuitów – jej twórców i pierwszych właścicieli. W porównaniu z wnętrzem, fasada fary wypada skromnie, mimo to będzie świetnym tłem do pamiątkowej fotografii. Wielu turystom widok ten przypomina Ostrą Bramę w Wilnie, choć z tą nie ma nic wspólnego. O samej Farze szerzej piszemy we wpisie Fara – Królestwo Jezuitów, odsyłam Was do niego po szczegóły.

Zanim pójdziecie dalej, stańcie jeszcze na rogu rynku u wylotu Świętosławskiej. Z tej perspektywy roztacza się panoramiczny widok na poznański ratusz. Stąd dopiero docenicie jego rozmiar i wysokość oraz zobaczycie gotycką wieżę z czerwonej cegły – najstarszy zachowany element ratusza. A na ścianie Muzeum Archeologicznego od strony Świętosławskiej …, eee, niech to będzie niespodzianką:)

 

9. Dziedziniec szkoły baletowej

Szkoła baletowa Poznań

Idźcie dalej ul. Świętosławską w stronę Fary. Tuż przed wejściem skręćcie w lewo w ul. Gołębią, a kawałek dalej, po lewej stronie znajdziecie ukrytą perełkę – dziedziniec Szkoły Baletowej. Niestety nie zawsze jest otwarty – latem najczęściej otwarty jest w weekendy, a w tygodniu w okresie pozawakacyjnym w godzinach szkolnych. Budynek wznieśli Jezuici (a jakże!) na cele swojego kolegium założonego już w XVII wieku, zanim wybudowali dużo większy kompleks po drugiej stronie ulicy. Bardzo niewiele współczesnych ustrojstw zakłóca historyczny klimat tego miejsca, nic więc dziwnego, że kręci się tutaj sceny filmowe i wykonuje historyczne fotorelacje. My stoczyliśmy tam walkę na szablę i rapier, a nadworny malarz uwiecznił ją na płótnie (fotograficznym:) – sprawdź tutaj!

 

10. Pomnik koziołków

Fotkę z mechanicznymi koziołkami już macie (czytaj pkt 1). A co powiecie na jazdę na grzbiecie kozłów? Żaden problem! Idźcie na Plac Kolegiacki i tuż u wylotu ul. Gołębiej znajdziecie Pomnik Koziołków. Jest to jedyny mi znany pomnik w Poznaniu, na który możecie usiąść bez obaw, że straż miejska strąci Was z niego pałkami. Jest to ulubione miejsce zdjęć grupowych, szczególnie wśród grup szkolnych, zatem uzbrójcie się w cierpliwość, jeżeli spotkacie kolejkę. Zdjęcie na koziołkach będzie tego warte. Aha, nie zapomnijcie złapać koziołków za rogi – gadają, że przynosi to szczęście w pracy, nauce i miłości ….

Miejsca odwiedzone, zdjęcia porobione? Zatem czas na popołudniową rozrywkę. Co powiecie na rowerowe zwiedzanie Poznania w sobotnie popołudnia? Będzie to piękne zakończenie Waszych turystycznych zmagań!


«

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.