Muralove Chwaliszewo

Muralove Chwaliszewo

Muralove Chwaliszewo

Czyli „Poznańska Wenecja” od kuchni

Murale w przestrzeni miejskiej to ten rodzaj street artu, do którego podchodzimy z zainteresowaniem i podziwem. Zwłaszcza, jeśli do czynienia mamy z dziełem przemyślanym i intrygującym – zmuszającym przechodnia do przystanięcia i potarcia z namysłem czoła. Poznańska Wenecja – mural namalowany na ścianie Nowej Gazowni na poznańskim Chwaliszewie to symbol tej dzielnicy. Każdy, kto zatrzyma się tam choć na chwilę, zobaczy ok. 100 metrów kwadratowych malowanej historii tego miejsca. O tym, jak powstawało to wyjątkowe dzieło podpytaliśmy jego autorów.

Najważniejsze informacje

Od czego by tu zacząć…

Przede wszystkim trzeba pomyśleć o odpowiedniej powierzchni, podkreśla Agata Czeremuszkin-Chrut. Elewacja musi być oczyszczona – niepyląca, stabilna i zagruntowana tak, żeby nie chłonęła zbyt mocno farby podczas samego malowania i stanowiła z farbą trwałą powłokę, która nie spłynie w razie deszczu. W przypadku muralu na Chwaliszewie sprawa była o tyle ułatwiona, że ścianę przygotowali organizatorzy Czapski Art Foundation wraz z Nową Gazownią i zadbali o jej zabezpieczenie. Dzięki temu artyści mogli pracować na gotowej powierzchni i skupić się już „tylko” na kwestiach techniczno-artystycznych. A te, jak można się domyślać, wymagają nie lada zaplecza. Farby do malowania na zewnątrz (ilości hurtowe!), farby i spraye artystyczne, ruchome rusztowania, rzutnik, folie, taśmy malarskie, szpachle, wałki, szmaty i pędzle to podstawowy rynsztunek artysty, podchodzącego do pustej ściany z gotową koncepcją w głowie.

Pomysł i realizacja – czyli jak to się robi

W przypadku chwaliszewskiego malowidła temat realizacji był z góry ustalony. Artyści musieli przy planowaniu koncepcji wziąć pod uwagę historię miejsca, bazowali więc na starych zdjęciach architektury Chwaliszewa, które zmontowali w podłużną kompozycję. Spośród trzech spójnych propozycji wybrano jedną, zakładającą stworzenie malowidła odbiegającego od realistycznych przedstawień. W trakcie pracy na ścianie okazało się, że efekt jest mocno ekspresyjny i futurystyczny – zaznacza Agnieszka Pakuła. Projekt zakładał bowiem jedynie kompozycję, ogólny zarys i najważniejsze elementy, a całość trzeba było wypełnić atrakcyjną dla oka tkanką malarską, która powstaje spontanicznie. Stąd rezultat nieco odbiegający od wstępnego szkicu, ale równie intrygujący.

No i co w tym trudnego?

W malowaniu murala istotna jest logistyka i cała strona techniczna. To ona, według Katarzyny Kowalskiej jest najtrudniejsza. Zmaganie się z pogodą, rusztowaniem, technologią i zsynchronizowanie tych wszystkich działań, czyli cała faza przygotowawcza – to nastręcza najwięcej trudności. Sam proces przenoszenia schematu na ścianę i malowanie to czysta przyjemność. Przyjemność, dodajmy, która trwa od poniedziałku do piątku od rana do wieczora z przerwami na posiłki czy nieprzewidziane opady deszczu. Dlatego też wszystkim, którzy dopiero zaczynają swą przygodę z malowaniem wielkoformatowym w przestrzeni miejskiej współautorka „Poznańskiej Wenecji” zaleca dokładne przemyślanie projektu. Należy pamiętać przede wszystkim o tym, że mural jest specyficznym medium i trzeba go przenieść na ścianę w wyznaczonym czasie.