Zamek Cesarski

Zamek Cesarski w Poznaniu, balkon cesarzowej
Piotr Oźmina
Latest posts by Piotr Oźmina (see all)

Zamek Cesarski – symbol „sprawieliwości dziejowej”

„Ciężki w stylu i obcy nam duchem”

 

Zamek Cesarski to milczący świadek historii. Milczący, bo nie jest zamkiem-muzeum z eksponatami, nie ma w nim gablot, nie ma ścieżki narracyjnej. Pokoje są puste, a do wielu nie ma nawet dostępu. Jednak cały gmach opowiada historię obcej dominacji w dwóch odsłonach, trzeba tylko wiedzieć, gdzie i czego szukać. Ten przewodnik na pewno Wam pomoże w zwiedzaniu na własną rękę, tym bardziej, że próżno szukać na miejscu przewodników drukowanych.

a
1. Skąd w nazwie cesarski?

Nawet osoby średnio zainteresowane historią mogą się zastanawiać, skąd zamek cesarski w Poznaniu. Wszak żaden z naszych władców nie szczycił się takim tytułem, ba, nawet nie rościł sobie do niego prawa. I racja, gdyż przydomek cesarski wziął się od cesarza niemieckiego, króla Prus, margrabii Brandenburgii, burgrabii Norymbergii, suwerena i wielkiego księcia Śląska, wielkiego księcia Poznania i tak można by dalej wymieniać – Wilhelma II Hohenzollerna. Dla wyjaśnienia, to ten władca, który był u steru Cesarstwa Niemieckiego od późnego wieku XIX po koniec IWŚ. W tamtym czasie Poznań, jak i cała Wielkopolska była pod zaborem niemieckim, a Posen, jak nazywali nasze miasto Niemcy, był jednym z większych miast na wschodniej granicy cesarstwa. Na początku XX wieku z rozkazu samego Wilusia rozebrano umocnienia Twierdzy Poznań, a na jej miejscu powstało nowe, reprezentacyjne założenie urbanistyczne – Dzielnica Cesarska. Jak się możecie domyślać, jej dominantą był właśnie Zamek Cesarski, jedna z wielu rezydencji ostatniego cesarza Niemiec i zarazem jeden z najmłodszych zamków w Europie.

Zamek Cesarski Poznań 1910

Cesarz Wilhelm Hohenzollern na tle swojej rezydencji. O dziwo odwiedził ją tylko 3 razy!

Za czasów cesarskich Zamek był najwyższą budowlą w Poznaniu i nie było to przypadkiem. Cała Dzielnica była istnym pomnikiem państwa niemieckiego, a wieża zamku miała przypominać Polakom, kto tu rządził. Nic dziwnego, że gmaszysko było dla Poznaniaków „ciężkie w stylu i obce nam duchem” (to cytat z międzywojennych przewodników). Fakt, neoromański styl imitujący średniowieczne warownie, obłożone piaskowcem ściany i granitowe fundamenty są dalekie od rodzimych wzorców architektonicznych. Po zwycięskim Powstaniu Wielkopolskim (o którym przeczytacie tutaj) próbowano tą „inność” dość pokracznie oswajać popiersiami polskich królów czy polskimi herbami. Mimo to, do IIWŚ we wnętrzach wciąż dominował wystrój cesarski, a z zewnątrz gmaszysko praktycznie się nie zmieniło. Przejdźmy się zatem po zamku śladami cesarza.

 

2. Śladami Cesarza

Tutaj niestety można się trochę zawieść, bo śladów cesarskich jest jak na lekarstwo, a to za sprawą późniejszej przebudowy zamku przez hitlerowskich architektów (o czym w następnej części). Największym i najbardziej widocznym śladem jest sama bryła zamku  – ciężka, miejscami toporna budowla o granitowych fundamentach i piaskowcowych ścianach. Wąskie i wysokie okienka wybite w narożnych wieżyczkach do złudzenia przypominają strzelnice średniowiecznych, kamiennych warowni. Liczne półkoliste łuki zwieńczają okna i portale, czasami znajdując wsparcie na małych, ozdobnych kolumienkach. Oto kwintesencja stylu romańskiego, który dominował w Europie … w wiekach X-XII.

Były to czasy świetności Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego, czasy cesarzy Ottonów, Henryków i Fryderyka Barbarossy. Cesarz Wiluś czuł się spadkobiercą i kontynuatorem Ottońskiej spuścizny, co tłumaczy wybór stylu architektonicznego – neoromańskiego, neo, bo przecież zamek powstał w XXw. Autorem projektu był niemiecki (a jakże!) architekt Franz Schwechten, który już miał na swoim koncie kilka udanych projektów dla rządu. Jednym z nich był Kościół Pamięci w Berlinie (Kaiser-Wilhelm-Gedächtniskirche), który w części przetrwał wojenną pożogę i stoi do dziś przy berlińskim zoo.

Do dalszych poszukiwań cesarskich śladów na zewnątrz przyda się lornetka, teleobiektyw lub dobre oko. Są to liczne płaskorzeźby czy dekoracje z motywami ze starogermańskich bajek. Nie wszystkie przetrwały późniejsze przebudowy, niemniej część z nich pozostawiono na swoim miejscu. Są przedstawienia rycerzy i turniejów, smoków, ba, nawet Czerwonego Kapturka. Proponuję zabawę – poniżej wrzucam zdjęcia kilku dekoracji, a Ty, drogi czytelniku, postaraj się odnaleźć je wszystkie podczas samodzielnego zwiedzania Zamku.

Zamek Cesarski Detale

Kilka detali z czasów cesarskich: od góry Zygfryd, turniej rycerski, Czerwony Kapturek, nieznana mi postać, Brunhilda.

Przejdźmy teraz do wnętrza, by zobaczyć resztkę z cesarskiego przepychu. Idealnie byłoby wejść wejściem cesarskim, tym pod wieżą zegarową. Niestety jest ono zazwyczaj zamknięte dla pojedynczych zwiedzających, jednak da się je otworzyć dla grup zorganizowanych  – skontaktuj się znami, a na 90% uda nam się ta sztuka:). W przyziemiu wieży czeka pierwsza gratka dla zwiedzających – oryginalny tron Wilhelma II i Augusty Wiktorii, który niegdyś stał w sali tronowej. Celowo nie wrzucam zdjęcia tronu – wszystkiego zdradzać nie chcę. Idźmy dalej schodami do góry, w lewo aż do końca korytarza. Właśnie minęliśmy po prawej dawne apartamenty cesarskie, jednak tam próżno szukać cesarskich śladów. Tu, oraz na podobnym korytarzu piętro wyżej znajdziesz zdobione skrzynie drewniane, jedna z bardzo ciekawymi rzeźbieniami romańskimi, odpowiednimi dla całego gmachu. Skrzynia ze stalowymi okuciami (stoi zazwyczaj na 2. piętrze) to kopia skrzyni z zamku Saint Denis przechowywanej w Luwrze – taki prezent pod choinkę dla cesarskiej pary od mamusi Wilusia.

Zamek Cesarski Poznan hol kolumnowy

Hol kolumnowy na 2. piętrze Zamku Cesarskiego z kopią skrzyni z Saint Denis.

Na 2. piętrze, dokładnie w miejscu z powyższego zdjęcia znajdziecie hol kolumnowy. Widoczne kolumienki to kolejna mikroskopijna pamiątka z wystroju cesarskiego. Szkoda, że nie zachowały się barwione szyby okien z przedstawieniami „z lasów i pól niemieckiego krajobrazu”. Wystrój reszty korytarza został jednak całkowicie zmieniony podczas hitlerowskiej przebudowy. Koniecznie zwróćcie uwagę na „wątpliwej artystycznej jakości” (mój ulubiony cytat z Macieja Szymaniaka, spec przewodnika po Zamku) galerię historii Polski ze słusznie minionej epoki PRL.

Idźcie dalej przez drzwi widoczne na zdjęciu, a dojdziecie do dawnych apartamentów cesarzowej. Aż dziw bierze, że cesarz i cesarzowa nie mieszkali obok siebie, tylko po przeciwnych stronach dziedzińca! Próżno tam szukać pozostałości wyposażenia; główną atrakcją jest ogromny balkon cesarzowej z przepięknym widokiem na ogród zamkowy. Jest on otwarty w sezonie wiosenno-letnim, wystarczy otworzyć drzwi balkonowe bez obawy o wyproszenie przez ochronę. Widok z balkonu niewiele się zmienił od tego, który podziwiała cesarzowa. Teatr Wielki, na wprost budynek Komisji Kolonizacyjnej, na prawo strzelista wieża dawnego Pauli Kirche. Nawet budynki po prawej stronie są te same i to z tych okien zwykli, szarzy mieszkańcy mogli podglądać cesarzową na swoim prywatnym balkonie! Niech ten widok będzie piękną kulminacją wycieczki po Zamku śladami pary cesarskiej.

Zamek Cesarski Poznan balkon cesarzowej

Widok z balkonu cesarzowej. W dali na dziedzińcu Fontanna Lwów.

 

3. Śladami III Rzeszy

Hitler, jak i inni czołowi naziści, szczerze gardził cesarzem Wilhelmem – miał go za nieudacznika i zdrajcę, który podpisał haniebny akt kapitulacji. Kiedy więc hitlerowskie Niemcy zajęły Poznań (już 10 września 1939r.), niemal od razu zaczęto planować przebudowę zamku na siedzibę dla nowego władcy – Adolfa Hitlera i reszty dygnitarzy. Nadzorował ją sam Albert Speer – ulubiony architekt Hitlera, jednak na miejscu pracował głównie młodszy kolega po fachu Franz Böhmer. Pod okiem tego duetu wnętrza zamku przeszły istną rewolucję: wyposażenie i kosztowności wystawiono na sprzedaż, a wnętrza przypominające o obecności zdrajcy Wilhelma wypruto do cna. Nordyckie dekoracje zastąpiły surowe marmury, półkoliste sklepienia zamieniono na kąty proste. Bez wątpienia Böhmer wzorował się na Nowej Kancelarii Rzeszy w Berlinie – widać to po korytarzach, stropach, oknach. Oczywiście nie można tutaj mówić o wiernej kopii, lecz o inspiracji. Zresztą zobaczcie sami, poniżej 2 porównania. Zdjęcia po lewej to sala mozaikowa (na górze) oraz galeria marmurowa z Nowej Kancelarii, po prawej ich zamkowe odpowiedniki, które udało mi się znaleźć.

Zamek Cesarski i Kancelaria RzeszyPorównanie wnętrz Zamku Cesarskiego z nieistniejącą Nową Kancelarią Rzeszy w Berlinie.

Symbolicznym aktem przebudowy było podzielenie prywatnej kaplicy cesarza stropem i urządzenie na górze gabinetu dla nowego władcy. Tu również widać podobieństwa: i jeden, i drugi gabinet miał kominek pośrodku jednej ze ścian. Te w obu gabinetach obłożone były marmurowymi płytami i poprzedzielane pilastrami (wypukłymi elementami imitującymi kolumny). I tu, i tam widać ścienne lampy na wszystkich czterech ścianach, identyczne jest również usytuowanie drzwi względem okien. W Berlinie jednak strop był dużo wyższy i kasetonowy, w Poznaniu natomiast płaskorzeźbiony, a cały gabinet przynajmniej o połowę mniejszy. Nie wiem, jak to było w Berlinie, natomiast w Poznaniu do gabinetu przylega owiany legendami balkon Hitlera. To z niego miał on witać parady maszerujące ul. Święty Marcin. Mówiono, że w balkon wbudowano tajemnicze urządzenia grzewcze jako remedium na reumatyzm Hitlera. Remont balkonu w ostatnich latach rozwiał jednak ów mit – żadnych grzejników tam nie znaleziono. A poniżej kolejne zestawienie obu gabinetów (berliński po lewej).

Gabinet Hitlera Zamek Cesarski Poznań i Nowa Kancelaria Rzeszy Berlin

Gabinet Hitlera w Nowej Kancelarii Rzeszy w Berlinie (po lewej) i w Zamku Cesarskim w Poznaniu.

Po klęsce wrześniowej Hitler wcielił Wielkopolskę do Rzeszy jako Warthegau, czyli Kraj Warty. W nazistowskich planach kraj ten miał spełniać dwie role – miał karmić i strzec. Karmić, czyli dostarczać żywności dla Rzeszy. Strzec, czyli stanowić osłonę jej wschodniej flanki przed dzikim wschodem. Wizja ta jest uwieczniona na płaskorzeźbie zwieńczającej okno w południowej klatce schodowej. Prezentuje dwóch muskularnych mężczyzn trzymających miecz i sierp. Poniżej zdjęcie, które pomoże wam ją odnaleźć. Rzeźb w podobnym stylu jest dużo więcej w Zamku, więc jeżeli zobaczycie półnagich, muskularnych mężczyzn oraz kobiety w uległych pozach, najprawdopodobniej jest to nazi sztuka.

Zamek Cesarski schody Greisera

Płaskorzeźba nad oknem to największa i najbardziej dosadna rzeźba z hitlerowskiej przebudowy.

Możecie sobie pomyśleć, dlaczego tak się rozwodzę nad tą niechlubną spuścizną III Rzeszy. Czy jest ona warta takiej uwagi? Zdecydowanie tak, ponieważ jest unikatem na skalę Europy. Gdyby Zamek stał w Niemczech Zachodnich, po II WŚ wnętrza wypruto by doszczętnie w ramach planu denazyfikacji. To samo spotkało niemalże wszystkie budowle Speera w upadłej Rzeszy. W PRL-u jednak hitlerowskie wnętrza jakoś nie przeszkadzały władzom komunistycznym i nigdy nie pojawiły się nawet plany ich zniszczenia. Z drugiej zaś strony, Poznań i sam Zamek z oczywistych względów nie promuje się jako „jedyna w Europie zachowana rezydencja Hitlera”. Niemiecka telewizja ZDF nawet ostrzegała, jakoby Zamek miał się stać celem pielgrzymek neonazistów. Nic takiego się na szczęście nie stało. Co najwyżej Zamek często odwiedzają ekipy filmowe, kręcące filmy wojenne. Wielokrotnym gościem Zamku był Bogusław Wołoszański z ekipą Sensacji XX wieku, którzy kręcili … a jakże, rekonstrukcyjne sceny z Hitlerem w jego dawnym gabinecie. Najnowszym odcinkiem kręconym po części w Zamku była seria Enigma (dostępna odpłatnie na TVP Vod tutaj). A poniżej jeden krótka zajawka serii z planu zdjęciowego w Zamku:

 

Sporo mógłbym jeszcze opisywać w temacie Zamku i III Rzeszy, ale zostawmy coś na prawdziwe wycieczki. Dopowiem tylko, że Hitler nigdy Zamku nie odwiedził, choć są tacy, co twierdzą inaczej. Tak czy siak, nie ma jakichkolwiek dowodów na jego obecność tutaj. Nie zachowały się żadne zdjęcia, filmy ani wiarygodne relacje. Niemniej Zamek stał się miejscem pracy Arthura Greisera, namiestnika Kraju Warty, dla którego zaadaptowano 2. piętro Zamku. To wystarczyło, aby gmach stał się podwójnym symbolem obcej dominacji w Poznaniu.

 

4. Centrum Kultury Zamek dziś

Po 1945 roku historia zatoczyła koło i zamek znów trafił w ręce polskie. Szczęśliwie oparto się pomysłom wysadzenia go w powietrze i postanowiono zrobić z niego użytek. W latach 60. stał się Pałacem Kultury (wątpię, aby nawiązanie do warszawskiego gmachu było przypadkowe;), a w latach 90. nazwę zmieniono na Centrum Kultury Zamek, która funkcjonuje do dziś. W telegraficznym skrócie, w Zamku swoje siedziby mają teatry, m.in Teatr Animacji wystawiający świetne przedstawienia dla dzieci. Jest również Kino Pałacowe z ambitnym repertuarem dla tych, którzy nienawidzą multipleksów. Obszerne sale zamku służą również wielu wystawom, m.in. jednej z najbardziej popularnych World Press Photo. Moim zdaniem takie wykorzystanie dawnego Kaiserschloss było strzałem w dziesiątkę. Dzięki temu Poznaniacy tak bardzo oswoili się z Zamkiem, że nie wyobrażają sobie miasta bez niego, a dla turystów przyjezdnych Zamek stanowi jedną z głównych atrakcji miasta.

Zamek Cesarski w Poznaniu dawna sala tronowa

Na zakończenie aromatyczna kawa i ciastko w kawiarni Świetlica w przebudowanej sali tronowej będzie słodkim zakończeniem zwiedzania.


«

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.